sobota, 7 marca 2015

Sixteen.

                  Justin's POV

Zatrzymałem się na czerwonych światłach, odpalając papierosa. Zaciągnąłem się dymem i ruszyłem, widząc światło zmieniające się z wyrazistej czerwieni na świeży zieleń. Usiadłem wygodniej, parkując w garażu i weszłem do mieszkania tylnym wejściem. Przywitałem się z chłopakami. 
- Siema, jak leci John? - zaśmiałem się i spojrzałem na niego. 
- Jest okej, Bieber. - zachichotał. Podał mi piwo i chipsy, a my się wszyscy na siebie spojrzaliśmy. 
- Coś nie tak?
- Nie, ale chciałbym Ci przekazać, że musisz z nami jechać po przesyłkę do Bronx. - serce mi zamarło. Miałem zostawić Lily na 4 dni? Nie pozwolę na to. 
- Ale jak to? Nie mogę z Wami jechać, kurwa! Po co tak wogóle? Dacie sobie rade beze mnie. - warknąłem. 
- Musisz! Musisz z nami jechać, bo nawet jeśli damy sobie radę, to jesteśmy w jedym gangu i powinniśmy wykonywać misje razem! A nie, bo jakaś dziwka Ci w głowie poprzewracała! - odparł Cameron, niemal na mnie wrzeszcząc. 
- Co powiedziałeś? - wydarłem się na niego. Jakiś skurwiel nie będzie mojej dziewczyny od dziwek wyzywać. Więc wstałem i podeszłem do niego, chwytając go za skrawek koszuli przy jego szyi. 
- Powtórz, kurwa. - wyszeptałem. Moja krew zaczęła bulzować, a we mnie się gotowało. Uderzyłem go z pięści w nos a następnie w brzuch i nieco niżej. Zachichotałem ironicznie i usiadłem na swoim miejscu, a Cameronowi zaczęła ciurkiem lecieć krew z jednej dziurki nosowej. 
- Muszę jechać? Chyba, że wynajemy hotel i wezmę ze sobą swoją dziewczynę. - skinąłem głową. 
- Hmm.. - John rozejrzał się i spojrzał na miny reszty chłopaków, a oni pokiwali głową. 
- W sumie czemu nie? Jutro już możemy jechać, jeśli Tobie ani... Jak ona ma? Aa, Emily. Tobie i Emily nie przeszkadza. Nie zapomnij jej powiedzieć, że na 4 dni, bo możemy jeszcze pozwiedzać tamtejszą okolicę i pójść do jakiegoś klubu, czyż nie? Aa, trzeba jeszcze załatwić kilku ochroniarzy, żeby nikt nam nie zdemolował domu i trzeba go dobrze zabezpieczyć i zamknąć, zajmiesz się tym, Matt? - uśmiechnął się John. 
- Pewnie. - odpowiedział mu Matt, a ja pokazałem gest palcami "peace" i poszłem na górę obgadać to wszystko z Lily. Położyłem się na łóżku, wziąłem telefon i wybrałem numer Emily, a ona odebrała. 
- Cześć, kochanie! Mam dobre wieści. 
- Jakie, Justin?
- Wyjeżdżamy na 4 dni, powiedz mamie, że jedziesz z koleżankami na weekend na końcu Ontario i będziesz z nią w stałym kontakcie, okej? Wyjeżdżamy do Bronx. - skinąłem. -
- Ale.. Justin, muszę pogadać z rodzicami, nie wiem czy mi pozwolą. Wiesz jacy oni są chamscy i wredni. - mruknęła. 
- Wiem, wiem, kochanie. Załatw to, okej? I spakuj się, nie zapomnij wziąć jakieś seksownej sukienki. - zachichotałem. 
- Nie zapomnę, Justin. - zachichotała. Jej śmiech był uroczy, jak dla mnie. 
- Okej, kończe, papa. - posłałem jej buziaczka a ona cmoknęła, więc chyba usłyszała, że dmuchnąłem w telefon. - zaśmiałem się w myśli. 

  
                          ***

Po szybkim prysznicu i umyciu się, wyszłem z łazienki. Wziąłem walizkę, spakowałem do niej około 6 bluzek, bo więcej mi nie było potrzebne, 5 par bokserek z najnowszej serii Calvin'a Klein'a oraz 3 pary suprów koloru czarnego, czerwonego i fioletowego. Był to mój ulubiony kolor, od małego. Gdy spakowałem niezbędne rzeczy do higieny ciała i twarzy, ubrałem krótkie spodenki i koszulkę z kolekcji Adidas Neo, a do tego kapcie z moimi inicjałami "JB". Zeszłem na dół po schodach i usiadłem na kanapie. Cameron miał chyba tampony włożone do nosa, to był jednak bezmózg. 
- Jak się coś zobaczy, to się potem nie odzobaczy. - wybuchnąłem śmiechem i spojrzałem na Camerona pokazując na niego palcem. Wziąłem nie otwarte piwo a następnie je otworzyłem, po czym upiłem kilka łyków. Włączyłem XBOX'a a następnie wsunąłem do niego płytę z grą "Grand Theft: Auto San Andreas", uwielbiałem GTA SA. Mogło się jeździć samochodami, zabijać ludzi oraz chodzić na dziwki do klubów. Wziąłem pada i załączyłem grę. Zacząłem grać popijając piwo. Po chwili ją wyłączyłem, bo mnie wkurwiała. Rozejrzałem się po pokoju, nikogo nie było, czyli poszli spać. Westchnąłem i poszłem do kuchni, zrobiłem sobie kakao i frytki. Po kilkunastu minutach, usiadłem na blacie i zacząłem jeść, a gdy skończyłem wziąłem kubek z gorącym napojem, wyłączając telewizor. Poszłem na górę i położyłem się na łóżku, stawiając kubek na nocnym stoliku. Ktoś zapukał do moich drzwi, więc powiedziałem, żeby wszedł. Gdy drzwi się uchyliły, zobaczyłem w nich Selenę, a ona mrugnęła do mnie. 
- Czego chcesz? - warknąłem. 
- Ciebie. - wyszeptała i podeszła do mnie, siadając na moich udach, co sprawiło, że otarła się kroczem o moje. Mruknąłem. 
- Ale ja nie chce. - skinąłem głową, a ona przytrzymała moje ręce na materacu. Nie przyznam, że mi się podobało, bo ona była doświadczona, ale gdyby zrobiła tak Lily, chyba umarłbym z podniecenia. Spojrzałem w oczy Seleny, widziałem w nich pożądanie i podniecenie, ale nie mogłem jej ulegnąć. 
- Słyszałam, że masz dziewczynę.. Może ja mogłabym zostać drugą Twoją dziewczyną? Albo lepiej.. Kochanką? - wymruczała do mojego ucha a ja zagryzłem wargę, jak zaczęła całować mnie po szyi. 
- Selena, odpuść sobie, dobra?
- Widzę, że tego chcesz. 
- Nie chcę, bierz swoje dupsko i wypierdalaj stąd! - warknąłem i zrzuciłem ją z siebie. To co bym zrobił z Seleną, zraniłoby Emily. Wstała i wyszła z mojego pokoju, a ja wziąłem kubek do ręki i napiłem się ciepłego napoju. Po chwili odłożyłem kubek i położyłem się wygodnie, po kilku minutach zasypiając. 

                   Emily's POV

Uczyłam się na kartkówkę z biologii, prawie godzinę. Chciałam mieć dobre oceny, na co trzeba było sobie zasłużyć, bo nie ukrywam, że w liceum było ciężko dla każdego. Gdy już się nauczyłam, zadzwonił do mnie Justin. 

                  *flashback*

- Cześć, kochanie! Mam dobre wieści. 
- Jakie, Justin?
- Wyjeżdżamy na 4 dni, powiedz mamie, że jedziesz z koleżankami na weekend, na końcu Ontario i będziesz z nią w stałym kontakcie, okej? Wyjeżdżamy do Bronx. 
- Ale.. Justin, muszę pogadać z rodzicami, nie wiem czy mi pozwolą. Wiesz jacy oni są, chamscy i wredni. 
- Wiem, wiem kochanie. Załatw to, okej? I spakuj się, nie zapomnij zabrać jakieś seksownej sukienki. 
- Nie zapomnę, Justin. 
- Okej, kończę, papa. 


                  *flashback*

Gdy skończyliśmy rozmawiać, ubrałam się w luźne spodenki i koszulkę. Czekała mnie trudna rozmowa z rodzicami. Powoli zeszłam na dół, wzdychając. Nie czułam się najlepiej, bo był weekend a moja głowa chyba zaraz wybuchnie. Tak, zaczęła mnie boleć głowa. Usiadłam na fotelu i spojrzałam na mamę.
- Mamo, będę mogła jechać na 4-dniowy odpoczynek z koleżankami? Od razu mówię, że będziecie ze mną w stałym kontakcie. Zrobię dla Was wszystko. - wyszeptałam i zatrzepotałam rzęsami. - Proszę?
- Zapytaj się mamy. - odpowiedział ojciec. 
- Mamo, mogę?
- Skoro Twój tata jest mojego zdania to.. hm, okej. To nie takie złe, ale jeśli nie odbierzesz choć jednego telefonu, jesteś uziemiona przez całe 2 tygodnie w domu. - pokiwała przed moją twarzą palcem a ja się zaśmiałam. 
- To nie jest śmieszne, Emily. - była dość poważna jak na teraz, bo ogromnie się cieszyłam. 
- Okej, okej. Ja idę spać, dobranoc. 
- wstałam i poszłam na górę, do swojego pokoju. Umyłam zęby wchodząc do swojej własnej toalety i wróciłam do pokoju, kładąc się na łóżku. Podłączyłam telefon i zasnęłam, wsuwając rękę pod poduszkę. 

                          ***

Wstałam rano, przecierając swoje oczy. Nie ukryję, że budziłam się w nocy. Zeszłam z łóżka i ubrałam się w czarną do brzucha koszulkę, shorty z wysokim stanem i czarne vansy. Zaczęłam się pakować, spakowałam tylko tyle ciuchów, ile by mi wystarczyło, po czym wzięłam seksowną, czarną miniówkę a do tego czarne szpilki i małą torebkę. Zamknęłam walizkę i poszłam się umyć. Wyszczotkowałam zęby i umyłam włosy, po czym je wysuszyłam i nałożyłam delikatny makijaż. Wyszłam z łazienki, ciągnąc walizkę na dół. Westchnęłam kierując się do kuchni. 
- Mamo, zaraz wychodzę! - krzyknęłam, żeby mnie usłyszała. 
- Okej, kochanie. - odpowiedziała. Zrobiłam sobie kawę i kanapkę. Wypiłam i zjadłam, po czym pożegnałam się z rodzicami i wyszłam. Poszłam na drugą ulicę, bo tam miał czekać na mnie Justin. I czekał. Był ślicznie ubrany i przystojny wyraz twarzy. Grzywka postawiona na żelu, boki jego głowy idealnie wygolone i lekki, kilkudniowy zarost. Weszłam do jego auta, zauważyłam, że siedzi tam Selena jak i cała grupa w komplecie Justina. Jack prowadził, John siedział na miejscu pasażera, a z tyłu Matt, Cameron, Selena i Justin. Powiedział, że mam usiąść mu na kolanach, więc tak zrobiłam. Żeby zrobić na złość Selenie, usiadłam okrakiem na Justinie i całowałam lekko jego szyję. Widziałam zazdrość Seleny w jej oczach, bo podglądała mnie i Justina, tak abyśmy nie widzieli. Delikatnie ruszałam biodrami, oblizując wargi i patrząc na Justina. Miałam to, czego ona nie miała i widocznie mi tego zazdrościła. Lizałam wargi Justina i położyłam dłoń na jego torsie, a jemu się podobało. 
- Kurwa Emily, jesteś tak cholernie seksowna. - wymruczał z chrypką do mojego ucha. Pokazałam palcem, żeby był cicho i zagryzłam wargę. Zachichotałam widząc podniecenie w jego tęczówkach. Oblizałam jego szyję i przejechałam pazurkami po jego szyi a on stęknął. 
- Kurwa możecie przestać? Będziecie sobie teraz jęczeć do ucha, tak abym Ci czegoś zazdrościła? - spojrzała na mnie Selena, jakby widziała przed sobą dziwkę wykonując swoją pracę przez 10 lat. 
- Ups, sama się przyznałaś, że mi zazdrościsz. - zaśmiałam się. Justin mnie pochwalił, choć nie wiem za co. Przytuliłam się do niego i zasypiałam, bo niezbyt wstałam z pełną energią. On objął mnie ramieniem i pocałował w czoło. Przed nami było jeszcze 3,5 godziny drogi, więc postanowiłam się zdrzemnąć. 

____________________
Kolejny rozdział :) Nie wiem czy jest sens, prowadzić tego bloga bo jest Was mało. :( 
________
@dvvmix

    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz