piątek, 20 lutego 2015

One.

Emily's POV

Obudziłam się rano przez budzik. Odetchnęłam ciężko, przecierając oczy a następnie odblokowałam telefon. Była godzina 07:09. Niestety musiałam się szykować do szkoły, na co odpowiedziałam z grymasem. Mruknęłam i wstałam z łóżka, słysząc wrzaski mojej matki, co oznaczało, że mam się szykować. Wywróciłam oczami i weszłam do łazienki, ściągając z siebie piżamę. Weszłam pod szybki prysznic i jęknełam czując jak ciepła woda oblała moją skórę. Umyłam włosy oraz ciało dość szybko po czym zmyłam z siebie wiśniowy żel i wyszłam z kabiny prysznicowej, umyłam zęby i wyszłam z łazienki czując się odświeżona. Była godzina 07:25. Świetnie. Spojrzałam na swój telefon i zobaczyłam sms'a od swojej przyjaciółki Clary.
Clara: Cześć, czekam na Ciebie przed szkołą, nie spóźnij się. -  Zaśmiałam się i odpisałam jej szybko, że będe po czym się ubrałam i szybko wysuszyłam włosy. Usłyszałam głos swojej matki, że mam schodzić, więc zeszłam na dół, odłączając telefon od ładowarki oraz zabierając ze sobą plecak z zeszytami na dzisiejsze lekcje. Zobaczyłam moich rodziców kłócących się, normalne. Nigdy nie było dnia, żeby się nie kłócili. Przerwałam ich kłótnię i westchnęłam.
- Droga Emily Parker, jeśli następnym razem będziesz się tak wleczyć i się spóźnisz do szkoły, dostaniesz szlaban. - powiedziała do mnie matka, z wymalowaną złością na twarzy. Olałam matkę i poprosiłam tatę żeby mnie zawiózł. Czasami nienawidziłam jak miała podniesione ciśnienie i na mnie wreszczała. Ubrałam się, wychodząc z domu i żegnając się z mamą, mimo, że byłam na nią zła, pocałowałam delikatnie jej zaróżowiony policzek, na co się uśmiechnęła. Była bipolarna, nienawidziłam tego. Weszłam do auta, zapinając pas i czekając na tatę aż zrobi to samo. Gdy już zapiął pas, odpalił auto i ruszył w stronę mojej szkoły. Gdy dojeżdżaliśmy pod budynek mojej uczelni w małym miasteczku Stratford w Kanadzie. Wysiadłam z auta, żegnając się z tatą i podbiegłam do Clary mocno się do niej przytulając.
- Cześć. - odparłam całując ją w policzek.
- Cześć. - odpowiedziała mi po czym się uśmiechnęła.
- Idziemy? - zapytałam jej patrząc się w jej niebieskie tęczówki. Skinęła głową, po czym ruszyłyśmy do szkoły. Nienawidziłam tam wchodzić, widzieć te fałszywe twarze ale dlatego, że czas też wolniej mijał. Zadzwonił dzwonek na lekcje, po czym niechcący wpadłam na jakiegoś wysokiego chłopaka, umięśnionego w tatuażach. Spojrzał się na mnie dziwnie, po czym spojrzałam na moją przyjaciółkę.
- Przepraszam. - odpowiedziałam z lekkimi rumieńcami i spuściłam głowę w dół.
- Nie ma za co. - złapał mnie za podbródek i uniósł moją twarz, tak abym na niego spojrzała. Minęłam go i spojrzałam na Clarę, widziałam w jej oczach, że się o mnie boi, ale nie wiedziałam o czym ona mówi. Weszłyśmy do sali na lekcje. Usiadłyśmy w ławce, słuchając narzekań mojej nauczycielki Evans od fizyki. Clara się na mnie spojrzała, poczym szturchnęła mnie w ramię. Spojrzałam na nią pytająco, po czym wyszeptała, że pogada ze mną na przerwie. Pierwsza lekcja się skończyła i poszłam z przyjaciółką pod salę na następną lekcję czekając aż opowie mi co ją dręczy.
- Wiesz kto to był? - spojrzała na mnie. Jej mina była dość poważna.
- Nie wiem, a dlaczego? - wyszeptałam bawiąc się skrawkiem koszulki.
- To Justin, Justin Bieber. Możesz go nie kojarzyć, bo rzadko bywa w szkole. Jest w jednym z gangów. - wyszeptała tak cicho, jakby się go bała. Po sekundzie przyszedł chłopak, który jak zgaduję miał na imię Justin.
- Cześć piękna, wybierasz się na imprezę do Alice? spytał mnie, czy idę na imprezę szkolnej przylepy, która lepi się do każdego faceta w szkole.
- Um.. nie wiem, a dlaczego pytasz? - wyszeptałam, denerwując się. Wiedziałam teraz kim był i zagryzłam wargę z nerwów.
 
 ***

To widzimy się na imprezie. - Odpowiedział tak pewny siebie, żeby przekonać mnie żebym tam poszła. W sumie mogłabym pójść, co mi szkodzi? Mruknęłam niezadowolona, słysząc dzwonek na lekcje. Po kilku godzinach wyszłam z budynku. Pożegnałam się z przyjaciółką i dałyśmy sobie całusa w policzek. Zadzwoniłam do taty, żeby po mnie przyjechał. Po kilku minutach już jechałam do domu. Weszłam do niego, wchodząc od razu na górę, do swojego pokoju. Byłam padnięta, siedząc tyle godzin w szkole. Po chwili usnęłam. Po niespełna dwóch godzinach obudził mnie dźwięk telefonu, przesunęłam palcem po zielonej słuchawce, nie sprawdzając kto do mnie dzwoni.
- Halo? - powiedziałam zachrypniętym głosem.
- Cześć Emily, to wpadasz na dzisiejszą imprezę u Alice? - A no tak. Wyleciało mi to z głowy, dzisiaj piątek. - Nie wiem, a Ty idziesz? bez Ciebie się nigdzie nie ruszam. - zachichotałam, ocierając oczy. Oblizałam wargi, siadając wygodniej na łóżku.
- Idę. O 19 przyjadę pod Twój dom taksówką, więc się szykuj, na razie.
- Okej, nie mogę się doczekać, bye. - Spojrzałam na zegarek, była 17:27. Miałam półtorej godziny. Może uda wygrzebać mi się coś z szafy na imprezę. Nie mogę wyglądać jak gówno, jeszcze jak będzie tyle osób. W końcu to impreza u przylepy. Wstałam z łóżka, przeciągając się. Otworzyłam szafę i westchnęłam ciężko. Wzięłam czarną, obcisłą sukienkę do połowy ud i dość wysokie jak dla mnie szpilki. Położyłam wszystko na łóżku i poszłam do łazienki. Wzięłam lokówkę i zaczęłam lokować moje włosy. Po chwili wyszłam popsikana perfumami Versace, moim zdaniem to były idealne perfumy. Ubrałam się i spojrzałam na godzinę, była dokładnie 18:21. Pójdę jeszcze coś zjeść i pogadam z rodzicami, może mi pozwolą. Nie zamierzam całego życia przesiedzieć nad zeszytami i nauką. - pomyślałam. Ubrałam krótką i cienką czarną kurtkę i zeszłam na dół. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie dwa naleśniki, po czym usiadłam przy stole. Moi rodzice spojrzeli na mnie.
- Coś się stało? - spojrzałam najpierw na tatę a później na mamę. Ukroiłam kawałek naleśnika i zaczęłam jeść
Gdzie się wybierasz? - powiedziała do mnie mama, patrząc na mnie a później na moje buty.
- Mamo, mogłabym iść do koleżanki na imprezę? Ma urodziny. - skinęłam delikatnie głową i oblizałam usta rozkoszując się smakiem, dawno nic nie jadłam.
- Hm.. Dobrze. Ale jest jeden warunek. Masz przyjść na noc, zrozumiano?
- Oczywiście. - uśmiechnęłam się delikatnie. Nie mogłam się już doczekać. Zjadłam wszystko i odstawiłam naczynia do zmywarki. Była 18:50. Wyrobiłam się, przygotowałam się do wyjścia i wyszłam przed dom, dzwoniąc do przyjaciółki.

~~~~~~~~~~~~
@dvvmix

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz